III C.K. Forteczny Rajd Motocyklowy
Co łączy artylerzystę i motocyklistę? Oprócz przyzwyczajenia do hałasu i spalin zapewne odpowiedzialność za siebie i innych. Refleksję nad tym pytaniem mieli ostatnio okazję podjąć bikerzy zgromadzeni licznie na C. K. Fortecznym Rajdzie Motocyklowym zorganizowanym już po raz trzeci przez Podkarpackie Stowarzyszenie Motocyklowe „Eastern Scorpions”.
Na trasie rajdu uczestnicy zwiedzali forty XVI „Zniesienie”, I „Salis-Soglio”, by zakończyć spotkanie miłym akcentem na Forcie XII „Werner”. Sędziwy „Werner” gościł motocyklistów już po raz drugi, tym razem jednak postanowili oni zabawić na nim nieco dłużej, obiekt wybrano bowiem na miejsce porajdowego zlotu oraz biesiady dla uczestników.
Tego sobotniego popołudnia, po latach spokoju ziemia wokół fortu zadrżała ponownie. Tym razem nie od ostrzału artyleryjskiego, ale od dziesiątek i setek kół jednośladów zbliżających się w kolumnie. Zainteresowanie i frekwencja przerosły oczekiwania. Po krótkiej odprawie w fortecznej bramie uczestnicy zostali zaproszeni do zwiedzania obiektu i ekspozycji muzealnej w budynku koszarowym. Mniej zainteresowani architekturą militarną skierowali od razu swe kroki ku biesiadnym stołom gęsto pokrywającym plac przed koszarowcem. Czekała tam na nich perspektywa konsumpcji potraw z grilla oraz tankowania napojów orzeźwiających o dowolnej liczbie oktanowej. Organizatorzy zadbali także o zaspokojenie gustów artystycznych uczestników serwując na scenie szlagiery polskiego rocka lat 80-tych w wykonaniu miejscowego coverbandu. W miarę rozkręcenia się zabawy na scenę zostali również wpuszczeni bardziej odważni uczestnicy, dający popis zdolności wokalnych i wszelkich innych posiadanych.
Komu stereotypowy harleyowiec kojarzył się z tęgim ponurakiem z długą brodą miał okazję przekonać się o swoim błędzie. Racje miał nieodżałowany twórca śpiewając: „Kiedy siedzę na maszynie totalny czuję luz…”. Dowodnie świadczy o tym postawa jednego z uczestników, który zasięgając przy wjeździe informacji o imprezie w kółko powtarzał z uśmiechem: „No i pięknie, Drogi Panie!”. Wszak ruch przy fortecznej bramie wciąż nie ustawał. Na miejsce zlotu przybywali wciąż nowi goście, nieraz z dalekich zakątków kraju. Ryk silników, blask świateł i dźwięk przesterowanych gitar przyciągnął także uwagę okolicznych mieszkańców równie chętnie witanych na terenie zlotowym. Parking zapełniony szeregami błyszczących maszyn o różnorodnej konstrukcji stanowił tego dnia dodatkową atrakcję. Z biegiem czasu pole biwakowe zapełniało się kolejnymi namiotami. Jednak długo jeszcze nikt nie kładł się spać, zabawa przycichła dopiero o wczesnych godzinach rannych, by zacząć się na nowo w pierwszych promieniach słońca drugiego dnia zlotu. Upłyną on również na niekończących się dyskusjach o parametrach, osiągach tudzież pojemnościach i prędkościach, ale przede wszystkim dobrej zabawie na pełnych obrotach.
Wszystkim uczestnikom III C. K. Fortecznego Rajdu Motocyklowego życzymy niesłabnącej pasji i zapraszamy za rok. Lewa w górę!